Wstrząsająca. Przerażająca. Niewiarygodna. Zaskakująca. I jeszcze dużo, dużo innych przymiotników nacechowanych skrajnymi emocjami mogłabym wypisać na określenie tej książki.
"Pierwsza osoba liczby mnogiej"
Cameron West
Głównym bohaterem jest autor Cameron West, który opisuje swoją chorobę, dysocjacyjne zaburzenie tożsamości. Cameron West, który jest w 24. osobach, bądź na odwrót, to te 24 osoby są w nim jednym.
Brzmi zagadkowo, prawda?
Książka budzi we mnie wiele emocji, emocji negatywnych, głównie z powodu krzywdy wyrządzonej człowiekowi. Czytałam i nie wierzyłam, przerywałam czytanie i odrzucałam książkę na obok, bo nie chciałam więcej wiedzieć, tym bardziej, mając gdzieś z tyłu głowy, że to działo się naprawdę.
Brzmi zagadkowo, prawda?
Książka budzi we mnie wiele emocji, emocji negatywnych, głównie z powodu krzywdy wyrządzonej człowiekowi. Czytałam i nie wierzyłam, przerywałam czytanie i odrzucałam książkę na obok, bo nie chciałam więcej wiedzieć, tym bardziej, mając gdzieś z tyłu głowy, że to działo się naprawdę.
Czego nauczyłam się z książki? Że ludzie są zdolni do najgorszych czynów, nawet względem własnych dzieci. Jak wielkie znaczenie ma postępowanie rodzica dla dziecka. Jak złożony jest nasz umysł i jak niewiarygodne mechanizmy potrafi stworzyć aby bronić się przed złem.
Autor przeszedł przez piekło, ale na nowo nauczył się żyć, wraz z nim, jego chorobę musiała również zaakceptować rodzina. I tu ślę ogromny ukłon w stronę żony, Rikki, która dla mnie jest prawdziwą bohaterką.
Polecam dla ludzi o mocnych nerwach!
dla kogo: +18, kobieta/mężczyzna
z cyklu: trudne sprawy
PS Powracam na stałe.
PS Powracam na stałe.